Rozmowy w okopie...
Poniżej prezentujemy wywiad z węgierska grupą Hungarica. Wywiad pierwotnie ukazał się w wersji papierowej naszego zina, więc kto nie miał okazji poczytać, ma teraz ku temu okazję!
Cześć,
jest mi niezmiernie miło gościć Was na łamach naszego zina.
Przedstaw na początek, jak narodziła się idea powstania Hungarici?
Co było impulsem do wspólnego grania? Przecież większość z Was
grywa już w innych zespołach?
To my dziękujemy za możliwość zaprezentowania się na łamach
Waszego zina. Miło nam, że z uwagą śledziliście dotychczasową
karierę Hungarici i wspieraliście nasz zespół, popularyzując go
w Polsce. Jeśli chodzi o mnie, jestem założycielem Moby Dicka,
popularnej już od ponad 30 lat kapeli metalowej, z którą
koncertujemy po dziś dzień. Wiosną 2006 roku zaczęliśmy pracować
nad utworami do nowej płyty Moby Dicka, spośród których jedną z
najważniejszych pozycji była piosenka “Emlékezz” (Pamiętaj),
powstała z okazji pięćdziesiątej rocznicy Węgierskiego Powstania
1956 r. Wydarzenia potoczyły się w ten sposób, że wprawdzie płyta
Moby Dicka wówczas z tego materiału nie powstała, ale wspomniany
utwór zaśpiewał Nagy Feró (Beatrice), inny zaś ukazał się w
wykonaniu wokalisty grupy Ignite, Zoltán’a Téglás’a, który z
pochodzenia jest Węgrem. Piosenki te osiągnęły całkiem spory
sukces i cały projekt trafił w centrum zainteresowania. Pokrótce
takie są początki Hungarici.
Miewacie
problemy ze stałym składem? Jakiś czas temu szeregi grupy opuścił
wokalista Balázs Sziva. co było powodem jego odejścia?
Z naszym poprzednim wokalistą, Balázs’em Sziva spędziliśmy w
zespole niezapomniane 5 lat, nasze drogi rozeszły się w atmosferze
przyjaźni, co było jasne także dla naszej publiczności, która
zaakceptowała zmianę. Tak więc zmiana składu zespołu odbyła się
na szczęście bez jakichkolwiek problemów i zgrzytów. Obecnie już
od półtorej roku współpracuje z nami nowy wokalista, którym
został Zoltán Fábián. Urodził się on w Marosvásárhely,
siedmiogrodzkim mieście, które znajduje się obecnie na terenie
odłączonym od Węgier, ale już od ponad 10 lat mieszka tutaj.
Zoltán to niezwykle zdolny dwudziestopięcioletni chłopak o
wielkiej charyzmie i oryginalnym głosie.
W
lutym doszło do przełomowego wydarzenia. Na scenie stanęliście
wspólnie z polskim zespołem Złe Psy. Jaka była reakcja
węgierskich mediów na kolejny rozdział w polsko-węgierskim
braterstwie?
Ta część mediów, dla której jest to ważne, śledziła to
wydarzenie ze szczególną uwagą, także na gruncie ściśle
muzycznym koncert wzbudził duże zainteresowanie.
Andrzej
Nowak oprócz wspólnego koncertu z Hungaricą, nagrał także wokale
na Waszej najnowszej płycie. Jak była reakcja Waszych fanów? Z
nieoficjalnych informacji, które do mnie dotarły dowiedziałem się,
że pierwotnie na albumie miała zaśpiewać polska wokalistka
operowa. Możesz potwierdzić lub zdementować te pogłoski?
Grupa TSA jest znana w środowisku węgierskich metalowców, tak więc
Andrzej Nowak przyjęty tu został z dużą dozą sympatii i
szacunku. Andrzej dał się nam poznać jako wspaniały człowiek i
muzyk, podczas osobistego spotkania ujął nas swoim przyjacielskim
sposobem bycia oraz profesjonalizmem, na koncercie zaś zupełnie
oczarował węgierską publiczność! O polskiej śpiewaczce operowej
słyszę teraz po raz pierwszy od Ciebie, ta informacja nie ma nic
wspólnego z rzeczywistością.
Często
w swojej twórczości sięgacie po zaproszonych gości, kto do tej
pory udzielał się na płytach Hungarici?
W minionych latach współpracowaliśmy przy tworzeniu wspólnych
piosenek wraz z najpopularniejszymi legendami węgierskiego rocka,
takimi jak Miklós Varga (P. Box), Nagy Feró (Beatrice), József
Kalapács (Pokolgép, Kalapács), Attila Nyerges (Ismerős arcok) czy
wspomniany już wcześniej Zoltán Téglás, wokalista
kalifornijskiej kapeli Ignite. W gronie naszych gościnnych
wykonawców szczególne miejsce zajmuje Andrzej Nowak, którego nie
trzeba polskiej publiczności przedstawiać. Pracować z takimi
sławami to dla Hungarici wielka radość oraz wyróżnienie.
Chciałbym jeszcze wspomnieć Irénę Wéber, która śpiewa z nami
od 2009 r. Pochodzi ona z terenów dzisiejszej Serbii, które zostały
odłączone od Węgier po I wojnie światowej. Obecnie Iréna
doskonali sztukę śpiewu operowego na wiedeńskiej Akademii
Muzycznej. W wystawianym w Pałacu Schrönbrunn “Weselu Figara”
śpiewa ona rolę Cherubina, od marca zaś można ją podziwiać w
roli księcia Orlofsky’ego w “Zemście nietoperza” Straussa.
Iréna występuje z nami podczas znaczniejszych imprez.
Z
tego co się orientuje poza Węgrami nie graliscie zbyt często,
dlaczego? Jak wspominasz pierwszy Wasz pobyt w Polsce, w 2010 roku,
gdzie zagraliście wspólnie z Irydionem oraz Malchus?
6.
To nie do końca prawda. Niestety, Węgry, jako jedyny kraj na
świecie, pozbawione zostały dwóch trzecich swojego terytorium, a -
co za tym idzie - także znacznego procentu swej ludności. Wskutek
tego nasze państwo niejako “graniczy samo ze sobą”. Na
szczęście spora część naszych utworów jest znana w całym
Basenie Karpat, tak więc z ogromnym szacunkiem występujemy także
dla Węgrów zamieszkałych poza dzisiejszymi granicami kraju.
Wszędzie tam spotykamy się z taką samą miłością i węgierskim
duchem. Napawa nas to wielką radością, ponieważ jednym z głównych
przesłań naszego zespołu jest właśnie solidarność, która
jednoczy nasz naród ponad granicami. To wspaniała rzecz móc grać
na żywo nasze piosenki na tych terenach. Z kolei również
nasz
katowicki koncert w 2010 był dla nas wielkim przeżyciem, czuliśmy
się w Polsce fantastycznie. Polacy darzą Węgrów naprawdę wielką
miłością i dało się to odczuć także podczas koncertu. To, że
polscy fani śpiewali nasze utwory po węgiersku, uczynił ten
wieczór naprawdę niezapomnianym!!
W
sierpniu polscy słuchacze będą mieli możliwość usłyszenia Was
na żywo podczas rewanżowego koncertu z Złymi Psami. Czy nie
obawiasz się, że mogą pojawić się problemy, podobne do tych co
mieli organizatorzy Waszego pierwszego koncertu w Polsce? Wymówiono
im sale, a w poprawnej politycznie prasie pojawiła się nagonka.
Bardzo się już szykujemy na wspólny koncert ze Złymi Psami, który
odbędzie się 17 sierpnia na Zlocie Militarnym w Bornem Sulinowie.
Liczymy na to, że podobnie jak lutowy koncert w Budapeszcie, i ten
koncert odbędzie się pod znakiem przyjaźni polsko-węgierskiej.
Obserwuję
Waszą aktywną działalność koncertową z zapartym tchem. Bardzo
dużo koncertujecie w kraju, szczególnie w okresie letnim. Stąd też
moje pytanie. Czy granie jest Waszym jedynym źródłem utrzymania
czy poza zespołem pracujecie gdzieś?
Oczywiście, każdy z nas ma oprócz tego swoje własne miejsce
pracy, niektórzy członkowie zespołu uczą się jeszcze na
uniwersytecie.
Nagrywacie
dużo teledysków. Opowiedz jak wygląda praca na planie takiego
teledysku, dużo zajmuje to czasu? Wiem, że teledysk "Ide
születtem", został uznany za najlepszy na Węgrzech. Przyznam,
że motyw woja na koniu bardzo mi przypomina okładkę płyty
Dalriada "Szelek".
Zawsze przywiązywaliśmy wielką wagę do videoclipów. Dzięki
mojemu przyjacielowi, reżyserowi Tamás’owi Császár’owi (który
współpracował z gwiazdami światowej sławy oraz brał udział w
kręceniu znanych filmów) udaje nam się urzeczywistniać nasze
zamysły i plany. Klipy o większym rozmachu, jak np. materiał
filmowy do “Ide születtem”, poprzedzone są półrocznymi
pracami przygotowawczymi, po czym następuje kilkudniowy okres
kręcenia ujęć, później zaś jeszcze kilkutygodniowa praca nad
postprodukcją. Bardzo się cieszymy, że w internecie znaleźć
można kilka naszych klipów z przetłumaczonymi na polski tekstami
piosenek. Świadczy to o tym, iż ich przesłanie jest ważne także
dla naszych polskich braci i że w ten sposób do nich na większą
skalę dociera! Swoją drogą, bardzo wiele zawdzięczamy utworowi
“Ide születtem”, to dzięki tej piosence i powstałemu do niej
klipowi zyskaliśmy prawdziwą popularność. Wspomniany przez Ciebie
zespół podczas projektowania swojej okładki prawdopodobnie czerpał
natchnienie właśnie z naszego klipa.
Jakie
są najbliższe plany związane z zespołem. Kiedy możemy spodziewać
się kolejnej płyty. Co sądzisz o nagraniu wspólnego albumu z
jakimś polskim zespołem?
Nasza kolejna płyta ukaże się w marcu 2014 r. Przedtem ruszamy
jeszcze jesienią tego roku w wielkie tournée po kraju. Mamy
nadzieję, że potem dotrzemy na koncerty także do Was! Na płycie
mymy zamiar umieścić znów utwór umacniający przyjaźń i sojusz
pomiędzy naszymi narodami. W myśl naszych planów kilka piosenek
zaśpiewamy także po polsku. Także na nadchodzący koncert
przygotowaliśmy dla Was niespodziankę.
W piosence "Jöjj el, Szabadság!" śpiewaliście, że "nie
potrzebujecie gwieździstych flag". Też się z tym zgodzę.
Jaką więc przyszłość Europy widzicie? Unia Europejska to kolos
na glinianych nogach, który zaczyna się mocno chwiać. Czy po
rozpadzie UE widziałbyś Węgry np. w stałym sojuszu z Polską lub
innymi krajami Europy środkowej?
Tak, dobrze to ująłeś, piosenka mówi właśnie o tym! Narody
polski i węgierski to dwa narody, które mogą na siebie nawzajem w
Europie liczyć. Wierzę, że w Europie Środkowej powstanie sojusz
polsko-węgierski.
Tym
proroczym akcentem o rozpadzie Unii Europejskim zakończymy
dzisiejszy wywiad. Bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Niech
hasło "Polak-Węgier dwa bratanki" trwa wiecznie! Ostatnie
słowo należy do Ciebie:
Dziękuję bardzo za ten wywiad i zapraszam wszystkich 17 sierpnia na
koncert do Bornego Sulinowa! NA KONCERT POD ZNAKIEM PRZYJAŹNI
POLSKO-WĘGIERSKIEJ!